Dwa miesiące nie widziałam mamy. Dokładnie tyle minęło od mojej ostatniej wizyty w ośrodku, kiedy patrzyłam na nią przez pleksi. Od tego czasu nie widziałam jej ani na żywo, ani przez kamerkę. W międzyczasie prosiłam personel o nagranie choć kilkusekundowego filmiku, żebym mogła mieć tę namiastkę kontaktu, ale jeszcze się to nie udało. Zdaję sobie sprawę, że koronawirus jest tam teraz pilniejszym problemem i wszystkie siły organizacyjne skupiają się na tej walce. Znoszę to z pokorą.
Nie wiem, jak mama teraz wygląda. Nie wiem, jak się zmieniła od mojej ostatniej wizyty, nie wiem co u niej. Bardzo bym chciała mieć możliwość regularnego kontaktu z kimś, kto widzi mamę codziennie i zapytać go o wszystko. Choćby takie ogólne rzeczy: czy mama je sama, czy rozmawia, jak sypia w nocy, co robiła danego dnia. Wydaje mi się, że nic o niej teraz nie wiem. I tylko mam nadzieję, że jeśli stanie się coś złego, to zostanę natychmiast powiadomiona.
Według informacji sprzed 9 dni, u mamy nie wykryto koronawirusa. Tyle wiem.