Moja mama ma 69 lat. Zawsze była niezależna, miała swój samochód, koleżanki, dobry gust i zdanie na każdy temat. Interesowała się polityką, czytała codziennie prasę, lubiła się śmiać i zawsze pamiętała wszystkie daty – urodziny, imieniny, rocznice. Nic jej nie umknęło. I nagle wszystko się pomieszało.
Od 2016 roku wiem, że mama choruje. Diagnoza pierwsza: otępienie o profilu czołowym, kolejna: otępienie alzheimerowskie. Najpierw łagodne, potem umiarkowane, dziś już znaczne. Mimo arsenału leków, które przyjmuje. Nie jest świadoma tego, co się z nią dzieje, za to ja w jej chorobę wsiąkłam bez reszty. Nie da się przed tym obronić, ani uciec. Mama nie jest w stanie beze mnie funkcjonować. To przerażające, przytłaczające, smutne. Czasem mnie złości, ale częściej przygnębia. Nie wiem co mnie czeka, każdy nowy dzień to zagadka.
Nie da się mamą opiekować tylko trochę. Boję się o nią cały czas. I nie za bardzo mam z kim o tym pogadać. Dlatego postanowiłam pisać blog.
Wszystkich, którzy się tu do mnie zaplączą, przeszukując sieć, witam serdecznie. Będzie mi miło, jeśli będziecie zaglądać często.