Pandemia przyspiesza, przepisy się zaostrzają, szanse na kontakt z mamą zmalały do zera. Nie mogę już liczyć na to, że z nią porozmawiam. Ale wciąż jest w ośrodku i to jest w tej chwili najważniejsza informacja.
Podpisałam (mailowo) oświadczenie, że zdaję sobie sprawę z istniejącego zagrożenia i wyrażam zgodę na dalszy pobyt mamy w ośrodku. Jednocześnie musiałam przyjąć do wiadomości, że jeżeli z jakiegokolwiek powodu mama będzie musiała być przewieziona do szpitala (uraz, zasłabnięcie, itp.) to już nie będzie mogła wrócić do ośrodka w tej sytuacji.
Dotąd wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą. Od dziś wiem, że w każdej chwili to może się zmienić. Oby do tego nie doszło.
Rozmawiałam z kilkoma dziewczynami, których mamy chorują. U każdej stres i lęk. Jedna z dziewczyn, A. jest pielęgniarką, boi się właściwie cały czas. Napisała mi dziś: „oszczędzajmy nerwy, bo nie wiadomo co przed nami”.
Właśnie tak. Zachowujmy wszelkie zasady bezpieczeństwa, ale starajmy się też cieszyć każdym dniem, żyć tu i teraz. I nie zamartwiać się na zapas.