Sen o mamie… i praniu

Ostatniej nocy po raz pierwszy od bardzo dawna miałam sen związany z mamą. Śniło mi się, że byliśmy z mężem u niej w mieszkaniu, szukaliśmy jej, ale nigdzie jej nie było. Wołałam ją chodząc po domu. Wszędzie pełno było porozrzucanych rzeczy, pościel, prześcieradła, ręczniki. Pomyślałam, że to wszystko to jest pranie – jeszcze nie wyprane rozrzucone było w pokojach, a to już wyprane rozwieszone na sznurkach w łazience, ociekające wodą. Włączona była też pralka, oczywiście pełna prania. Zauważyłam, że dopiero co została włączona. Zwróciłam na to uwagę, mówiąc, że mama przed chwilą musiała to zrobić, czyli dopiero tu była. Było to dla mnie ważne, że była. Czyli, że gdzieś musi być. A może nawet, że żyje…

I się obudziłam. Był środek nocy, coś mnie z tego snu wybudziło. Próbowałam wrócić do niego, dośnić go do końca, ale już nie wrócił. Nie wiem co było dalej, nie wiem czy znalazłam mamę, czy coś jej się stało, czy była bezpieczna. Nie wiem skąd to pranie w całym domu, dużo prania…

Mama rzeczywiście często prała i była to czynność, którą wykonywała nawet jak już była mocno chora. Robiła pranie, mimo że nie za bardzo miała, co prać. Bywało, że włożyła do pralki, np. buty.

Znów był to sen, w którym szukam mamy. Tym razem pośród prania… Co to może oznaczać?

Jutro od rana będę dzwonić do ośrodka i pytać o wyniki testów, powinny już być.

Sen o mamie… i praniu
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Przewiń na górę
Facebook