Stan mamy stabilny, antybiotyk pomógł, gorączka minęła. Nie wiem jak płuca, czy zdrowieją – w poniedziałek dopytam o szczegóły lekarza prowadzącego.
**
Święta minęły jakoś tak niepostrzeżenie w tym roku, spokojnie raczej i cicho. Jakby w skupieniu… Byliśmy wszyscy razem, mimo że nie mogliśmy się spotkać ani przytulić.
Z Alanem, który pierwszy raz od lat nie był na święta w Polsce i Olgą zamkniętą w izolacji widzieliśmy się przez Internet. I jakoś to znieśliśmy. Świadomość, że nie tylko my tak musieliśmy sobie radzić w te święta, bardzo pomogła. Niestety z mamą nie mogliśmy się zobaczyć, ani nawet usłyszeć. Musiały nam wystarczyć informacje od lekarza dyżurnego, dlatego wciąż myślałam o tym czy ktoś, kto się nią w te świąteczne dni opiekuje jest miły, cierpliwy, czy mama czuje się bezpieczna, czy jest spokojna. Mam nadzieję, że tak właśnie jest i że jutro uda mi się dowiedzieć dużo więcej i będą to tylko dobre wiadomości.