Serduszko od taty…

Zgubiłam dziś naszyjnik od taty, takie małe agatowe serduszko. Bardzo je lubiłam, bo było od taty. Lubiłam je dotykać, gładzić, czuć, że jest. Strasznie mi smutno…

***

Byłam dziś na pogrzebie, pewnie tam, to się stało. Wróciłam później na cmentarz, przeszłam drogę, którą szedł kondukt, stanęłam przy świeżym grobie, był już wysprzątany, kwiaty i wieńce ułożone. Nie znalazłam naszyjnika. Właściwie nie liczyłam na to, chciałam tylko zrobić wszystko, co można, żeby go odnaleźć, aby sobie nie wyrzucać, że tego nie zrobiłam.

Strasznie mi smutno, że akurat tę rzecz straciłam. Coraz mniej mam pamiątek po tacie. Decyzja o sprzedaży domu rodzinnego, którą podjęliśmy, aby zapewnić mamie opiekę to też strata, którą wciąż czuję. Mamy też mam coraz mniej…

Podczas ostatniego pożegnania dziś nad grobem zostało wypowiedziane piękne zdanie: „To życie, które odeszło jest jak przewleczona przez nasze serce nitka. Ona wciąż jest, mimo że bliski odszedł”. Myślałam o tym wypatrując małego serduszka z agatu na cmentarnych ścieżkach. Czasem nie da się ocalić przedmiotów związanych z osobą, którą się kochało, na zawsze zostaje tylko ta nitka przewleczona przez serce.

Serduszko od taty…
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Przewiń na górę
Facebook