Mamę odwiedzają różni ludzie – ja ich nie widzę, ale ona jak najbardziej. Mówi do nich, zajmuje się nimi, jeśli tego wymagają, załatwia z nimi różne sprawy. Czasem mam wrażenie, że w pokoju oprócz mnie jest całkiem spory tłumek ludzi.
Odwiedza ją w ten sposób rodzeństwo, którego nie widziała latami, nie dziwi jej, że są, rozmawia z nimi, używa ich imion, nie myli ich. Ostatnio mówiła, że był jej brat L., który w rzeczywistym życiu od lat nie interesuje się nią, a jeśli już, to bardziej tym, aby jej dopiec niż pomóc. A mama z nim rozmawia, jakby to całe zło między nimi się nie wydarzyło. Z pozostałym rodzeństwem też rozmawia. Dużo o nich mówi, choć oprócz jednego, najstarszego brata mamy, który dzwoni i pyta o jej zdrowie, pozostałym jest całkiem obojętna. Myślę, że mama za nimi tęskni.
Przychodzą też do niej całkiem obce osoby, z którymi załatwia różne sprawy. Wystarczy, że wyjdę z pokoju na korytarz, już ktoś zajmuje moje miejsce na brzegu łóżka.
– Tu był taki pan – mówi mi mama, kiedy wracam.